Zawsze podobały mi się celowo postarzone meble, z obłażącą farbą, jakby wiele już przeszły i mnóstwo historii miały do opowiedzenia. Styl rustykalny i shabby chic są zdecydowanie bliższe mojemu sercu niż MDF lakierowany na wysoki połysk - choć u innych potrafię się nim zachwycić, we własnym domu raczej nie czułabym się w jego towarzystwie zbyt dobrze :). W związku z powyższym zebrałam się na odwagę i postanowiłam w końcu spróbować swoich sił w niezwykłej sztuce postarzania. Na początek zabrałam się za maleńką komódkę z surowego drewna, bo wymarzyłam ją sobie jako element mojego warsztatu krawieckiego. Pomyślałam, że szufladki pomogą mi uporządkować niesforne guziczki, tasiemki, igły i tym podobne akcesoria. Zaczęłam więc od warstwy czarnej farby, pozwoliłam jej wyschnąć, po czym krawędzie komódki potraktowałam zwykłą świecą. Na to przyszły jeszcze trzy warstwy farby w odcieniu złamanej bieli, a kiedy całość była już sucha, miejsca przetarte świecą przeszlifowałam lekko papierem ściernym. Biała farba bez problemu zeszła, odsłaniając czarną warstwę. I w ten sposób mam za sobą pierwszą nieśmiałą próbę dodania lat nowemu przedmiotowi :) Pokusiłam się jeszcze o wykorzystanie szablonu malarskiego i namalowałam mały różany pączek, bo mam słabość do takich romantycznych akcentów ;) (Już za chwilę ten oraz inne szablony pojawią się w naszym sklepie).
Skrzydełka z tkaniny Tilda powstały z wykroju dołączonego do zestawu Tilda Angel With Bird Kit. Pracuję właśnie nad aniołem Tilda z tego zestawu (moim pierwszym tildowym aniołem!), a te skrzydełka uszyłam jako pierwsze na próbę i zrobiłam z nich zawieszkę.
Hmm, fajnie jest próbować nowych rzeczy :))
Piękne wykonanie. Podziwiam za tak duży element postarzony, ja zaczęłam od drobiazgów. Zapraszam tutaj: http://papierowaobsesja.blogspot.com/2011/04/przecieram-sobie.html
OdpowiedzUsuńCudnie wyszła ta komódka!!! I skrzydełka piękne! Ja też uwielbiam taki styl. Pozdrawiam! Brydzia
OdpowiedzUsuń